poniedziałek, 9 listopada 2009

Szpiczakowo

Dużo się ostatnio dzieje... W niedzielę tydzień temu byliśmy z Ostrym na Szpiczaku.

Normalna procedura jak zawsze - 4.00 startujemy, o 4:30 w Andrzejówce, potem czołówki na bańki i heja na górę. Na szczycie jesteśmy około 5:30. Jest biało. Generalnie bardzo biało. Na dwa metry nic nie widać. Zrezygnowany Ostry otwiera termos z herbatą... ja czołgam się na wieżę z myślą... nie k**** niee to nie możliwe. Nie po to pół Polski przejechałem żeby teraz coś takiego...

I wtedy jak na zawołanie rozwiały się zasłony mgielne:






Zdjęć będzie więcej, ale ostatnio mój komputer złapał świńską grypę i nie mam sterowników ani wywołek do rawów... Poza tym nie mam czasu.

Listopadowo git malinka!
Pzdr! Mac.

2 komentarze:

Ostry pisze...

Przeca my są Hardkorky!!
Powiem krótko nie zapomnę tego widoku do końca życia – Dzięki raz jeszcze Brachu :)

Guancho pisze...

Yeah! Było mega! Dzięki Tobie również! Rządzimy