... czyli Bieszczady czas zacząć.
Wyjazd nie powiem, że udany, jednak coś tam można wybrać... z tych 50 fot, które udało się zrobić manewrując między kroplami...
Dzień 1 - Połonina Wetlińska...
Najpierw trochę pstryków z bieszczadzkich regli... momentami niezła puszcza się robiła. Ale 50 świetnie daje radę w takich warunkach:
To już na Przełęczy Orłowicza pod Smrekiem. Na połoninę w dalszym ciągu 1h drogi, a już po okolicznych szczytach zaczyna walić piorunami... :/
Aparat pod kurtką i tak dostał swoją porcję wody... w pewnym momencie już mi się nawet nie chciało skupiać na kadrowaniu, czyszczenie cokina też sobie darowałem.
To już pod Rohem na Połoninie Wetlińskiej.
Tu widać kropelki wody... na ścieżce powoli robiło się niezłe bagno, po tym jak cokin mi w błoto spadł, schowałem aparat do plecaka i heja do Chatki Puchatka.
Tam przeczekaliśmy deszczyk... potem jeszcze troszkę słońca wyszło. Tu widok spod Chatki Puchatka na Bieszczady, po lewej Połonina Caryńska.
Natomiast w lesie udało mi się po raz pierwszy zrobić coś takiego...
To jeszcze paprotka:
I bonusowo: bieszczadzkie błotko :)
Narazie tyle. Potem jeszcze dorzucę jakieś pojedyncze strzały. W zasadzie to był jeden z dwóch pogodnych dzionków... tzn. takich, które mniej niż w połowie oferowały nam monsunowe opady. C'est la vie...
Pozdrawiam! Maciek.
1 komentarz:
Jaki potencjał fotograficzny jest ukryty w tych górach pokazuje zdjęcie spod Chatki Puchatka. Przy odpowiedniej aurze, lepszym oświetleniu można tam zrobić mnóstwo fajnych zdjęć. Szkoda, warto tam pojechać na jesieni (tak, ale chyba już będąc na emeryturze ...)
pzdr
RAF
Prześlij komentarz